środa, 4 lipca 2012

La dolce vita!

Nigdy nie zapomnę, jak to się zaczęło:) Siedziałyśmy razem z M., jak co piątek, przy kawie, croissantach i musie malinowym babci Czesi, a ja łamałam sobie głowę: co wymyślić na naszą dziesiątą (tak, tak) rocznicę ślubu...I wtedy M. pomiędzy jednym łykiem kawy a drugim bąknęła  "Ja to bym pojechała do Rzymu". W ten sposób zrodził się pomysł, by razem z T. odwiedzić "Wieczne Miasto"! I udało się!!!! Zachwycił nas Rzym, jego architektura i zabytki na każdym rogu ulicy, pyszne "gellato" we wszystkich możliwych smakach (no chyba oprócz pieczarkowo-czosnkowego), swojskie wino, eleganckie, włoskie staruszki w chusteczkach od Hermesa, które zapytane po angielsku o cokolwiek wzruszały ramionami, zdziwione, że są na świecie ludzie, którzy nie znają włoskiego...Mimo wszelkich przygód i perypetii, ja i T. zakochaliśmy się w Rzymie bez pamięci!!! Poniżej mała sesja z naszej "podróży po-poślubnej" hihi

1 komentarz: