wtorek, 30 października 2012

Zima, nie zima...

a ja sobie znowu wrzos kupiłam!!! no za 4 złote, jak mogłam odpuścić???
Cieszy oko i przypomina, że to jeszcze jesień...
jakby ktoś zapomniał...

A tutaj kolejna gratka, dla mnie "must have"!
James Dean....
To jego podobiznę znalazłam przypadkiem w Pepco, za uwaga, całe 4 złote!!!!!! 
No i jak go nie kupić????? No jak????
Pasuje jak ulał do Janka pokoju - i kolorem i nietuzinkową postacią;))))

Wszyscy mają ramkę??? Mam i ja!!!!

Chodzi mi o taką ramkę na kolczyki...Już widziałam ją na tylu blogach, że postanowiłam zrobić dla siebie!
Biorąc pod uwagę ilość moich kolczyków, to wielkość tej ramki powinna być dwa-trzy razy taka...
Zrobiłam ją naprawdę w 10-15 minut, koniecznie musiały być groszki, koronka, trochę kleju Magic:)
I oto jest: moja własna wersja hand-made-owej ramki na kolczyki!!!
Co o niej sądzicie???

Każdy na inną okazję:) Najbardziej lubię te zielone, od mamy,takie trochę azteckie...
Wybierz mnie!!!!!!!!!
Na razie powiesiłam ją w łazience, przy lusterku...
Możecie jeszcze podejrzeć ramkę u Madzi tutaj, taką w wersji "black and blue"...
Polecam!!!!
Pozdrawiam wszystkich odwiedzających:)))) Dzisiaj szczególnię Olę, superwomen z Berlina!!!!
Dobre słowo, szczególnie jak padnie w odpowiednim momencie, może zdziałać cuda i dodać sił...
Buziaki!!!!
Wasza M..........



poniedziałek, 29 października 2012

Jeszcze tydzień temu....

było dosłownie tak:

W tle ostatnie kwiaty pelargonii...
Janek biegał w krótkim rękawku po lesie i oto co zebrał (autentyk, zebrany na spacerze po lesie w podwarszawskim Józefowie:) Mój syn pękał z dumy, że udało mu się zebrać taaaki okaz:)
A dzisiaj mamy taki widok:


Na szczęście dzieci zachwycone, lepimy bałwany (nawet na balkonie:) i rzucamy się śnieżkami!
Gorzej z nami, dorosłymi, bo opony jeszcze nie zmienione, samochód trzeba odśnieżać, buty przemoczone...brr.....
Mimo takiej aury pozdrawiam Was baaardzo gorąco i życzę miłego poniedziałku...
Niech Was trzyma przy życiu myśl, że w tym tygodniu pracujemy tylko do środy:)
Buziaki
Marta
xoxoxo

niedziela, 28 października 2012

Szał zakupów

Hej, hej wszystkim!!! Obiecałam pokazać Wam moje TKMaxx-owe zdobycze i oczywiście słowa dotrzymuję:) Aniu - ten post jest szczególnie dla Ciebie kochana!!! Zmobilizowałaś mnie swoim komentarzem:))))
Motyw przewodni ostatnich zakupów to pojemniki kuchenne, na które poluję na różnych aukcjach internetowych.
Akurat w TKMaxxie było ich mnóstwo i do tego w tak atrakcyjnych cenach, że nie mogłam przepuścić takiej okazji:)
Kupiłam kilka sztuk do naszego mieszkanka i kilka na wieś...No ale jak tu nie kupić, gdy cena m.in. 7,99 ????????
Do tego jeszcze pęk serduszek z wikliny....
No i oczywiście koszyczek np. na jabłka czy orzechy!

Jeszcze jedno ujęcie...prawda, że prześliczny????

Było ich tyle, że naprawdę trudno było wybrać ten jeden jedyny...
Najchętniej kupiłabym je wszystkie, bo na pewno znalazłoby się dla nich odpowiednie zastosowanie.
Takich rzeczy nigdy za wiele - chociaż mój T. jest innego zdania;)
No i jeszcze ten talerzyk....Np na mini-tartę albo po prostu na M&M's lub orzeszki...

Prawda, że to same najpotrzebniejsze rzeczy i bez nich nie może się obejść żadna gospodyni???
Błagam, potwierdźcie w komentarzach, to może mój T. spojrzy na mnie łaskawszym okiem....

Ściskam Was wszystkich szczególnie ciepło, bo za oknem....hm....już zima!
A ja odpoczywam w domku, pod ciepłym kocykiem, z herbatką z pomarańczą w ręce i do tego świeżo upieczoną słodką babeczką.....Adaś śpi....trwaj chwilo...
Miłej niedzieli wszystkim życzę!!!!!!!
Buziaki
Marta

piątek, 26 października 2012

Kość niezgody

Witam Was kochani!!! Mam nadzieję, że piątek szybko mija i humory dopisują...
A tytułową "kością niezgody" w naszej rodzinie są placki ziemniaczane. Gdy tylko masa utarta zaraz zaczyna się spór: mój T. uwielbia je na słono, a ja na słodko...Wiem, wiem, przecież to ziemniaki, ktoś powie. Ale u mnie całe moje dzieciństwo jadło się je z cukrem!
I tak żeby w rodzinie była zgoda, bo tak być powinno;), dzielę masę na dwie części: jedna zostaje "neutralna", do drugie zaś dodaję startą cebulkę, sól i pieprz. Oczywiście wszystko smażymy na dwóch patelniach:)
Najciekawsze jest to, że sposobów na placki ziemniaczane jest jeszcze więcej!  Moja bratowa Dorotka dodaje do placków kwaśną śmietanę!
No i bądź tu człowieku mądry?!

Moje,moje, moje: posypane cukrem, chrupiące, jeszcze ciepłe...
Ciekawa jestem w jaki sposób Wy przyrządzacie placki ziemniaczane???
Czy jest jeszcze jakiś inny sposób na to danie???
Ściskam wszystkich serdecznie i do zobaczenia:)
Miłego weekendu!!!!!
Marta

środa, 24 października 2012

Autumn in the city - part 2

Obiecałam, więc słowa dotrzymuję:) Kolejna porcja zdjęć z naszego zakupowego wypadu.
Zmęczone "szałem zakupów", gdzie ciągle trzeba podejmować decyzje wielkiej wagi;) hihi postanowiłyśmy razem z Madzią posilić się nieco. A że w pobliżu była piekarnia Marks&Spencer to nie mogło zabraknąć
donatów!!!

 
Madzia wzięła klasyczny, ja zaś nie mogłam się oprzeć temu z kolorową posypką...
Czy ja byłam z donatem czy bez???
Madzia, jak to Madzia, znowu przygotowała dla mnie niespodziankę:)
Cudne opakowanie, tiul, tasiemka...
Okazało się, że zrobiła dla mnie bransoletkę a'la Lilou!!!!Szczegóły jak to zrobić znajdziecie na jej blogu właśnie  TUTAJ
I jak tu jej nie kochać????No jak????
Dookoła gwiazdy i ich złote myśli...
a obok nie wiedzieć czemu ktoś zaparkował cudny różowy rower!!!
Sie wie, gdzie siadać, co??? 
 Uściski dla Was kochani!!!
Jutro trochę kulinarnie, a potem odsłonię troche moje TKmaxx-owe zakupowe zdobycze!!!
Papapapapapapapapapa!!!!!!!!!!!!
Marta

poniedziałek, 22 października 2012

Autumn in the city - part 1

Witajcie kochani!!! Nawet nie wiecie, która jest godzina??? Piąta nad ranem, prawie jak w piosence SDM...Moje młodsze dziecko nie zna litości i obudziło mnie dziś o 4.30...Do piątej jakoś przeleżało, opowiadając i gaworząc, ale potem już nie było pomiłuj! A że T. kontuzjowany, a pozostali domownicy śpią snem sprawiedliwego, więc padło na mnie...Postanowiłam chociaż wykorzystać ten czas pożytecznie (skoro i tak muszę wstać): zrobiłam kanapki do pracy, przygotowałam śniadanie i postanowiłam wrzucić krótki post o spacerku z Madzią:)
Piękna pogoda i temperatura, bardziej wiosenna niż jesienna, sprzyjają spacerkom i przebywaniu na świeżym powietrzu. Nawet się nie chce wejść do środka jakiejś knajpki, tylko człowiek bierze kawę i ciacho ze sobą i idzie na pobliską ławkę łapać ostatnie promienie słońca...

To zróbmy jedno takie nieustawiane;))))

Zobaczcie jaką mam fryzurę...To naprawdę moje!!!
No i jak mamy to???

:)
Got you!!!!!!
Zdjęć zrobiłam naprawdę dużo, więc rozłożę je na kilka postów!
Buziaki dla Was!!!
c.d.n.

piątek, 19 października 2012

Ryba wpływa na wszystko:)

Witajcie w piątek moi kochani!!! Za chwilę weekend, pogoda zapowiada się cudowna, za oknem słońce, jasne niebo...Jesień zdecydowanie nas rozpieszcza! Na szczęście nie muszę się dzisiaj nigdzie śpieszyć, mogę sobie spokojnie zjeść moje śniadanko:) Uwielbiam jeść bez pośpiechu, celebrując każdy kęs, leniwie pić herbatkę...Brakuje mi tylko towarzystwa i byłaby pełnia szczęścia, ale nie można mieć wszystkiego prawda??? Jak ktoś z Was ma chwilę czasu to zapraszam, śniadanka to naprawdę moja specjalność:)
Jak już wcześniej pisałam, mam w domu towarzystwo raczej bezmięsne, więc na śniadania czy kolacje bardzo często przygotowuję pasty, np: jajeczną, twarogową z pomidorkiem i szczypiorkiem czy z makreli. Żeby było śmieszniej, to są nawet takie dni, kiedy musi być odpowiednia pasta hihihi, np. w sobotę jajeczna, no a w piątek - oczywiście z rybki. Tym razem kupiłam świeżutką wędzoną makrelę, dodałam do niej kiszone ogórki mojej mamy (pychota) no i trochę szczypiorku/cebulki (w końcu reszta domowników idzie do pracy/szkoły). Na grzance układam pastę, listek pietruszki do dekoracji i mamy pyszne śniadanko!   
Do tego herbata "grzane wino" z pomarańczą...W tle muzyka Yiruma "River"...odpływam, odpoczywam, jestem w innym świecie...

To są oczywiście chwile, bo zaraz potem wpadam w wir domowych obowiązków, załatwiania wszystkiego w urzędach, szkole itd, ale kiedyś trzeba naładować te baterie prawda???
Ściskam Was serdecznie, pozdrawiam wszystkie dobre dusze zaglądające tutaj i życzę jak najwięcej takich momentów...
Buziaki
Marta


środa, 17 października 2012

Placuszki owsiane

Hej, hej!!!Witam Was bardzo serdecznie i od razu dziękuję za taki odzew:) Serce rośnie jak widzę te liczby i statystyki, jak czytam przemiłe komentarze...Okazało się, że nie tylko Julka z Zosią mnie oglądają:))) To strasznie miłe!!!
Dzisiejszy post będzie z cyklu kulinarnych. Na kolację zrobiłam placuszki owsiane z jabłkami. Moi chłopcy to typy raczej bezmięsne (póki co oprócz Adasia) i dlatego na śniadanie, obiad czy kolacjęn najchętniej jedliby naleśniki, pierogi czy placuszki. A ponieważ potrzebowaliśmy małej odmiany postanowiłam zrobić placuszki z płatkami owsianymi i z jabłkami.

Przepis poniżej:
3/4 szklanki płatków owsianych błyskawicznych
jabłko
2 łyżki rodzynek
3 jajka
2 łyżki mąki
szklanka jogurt naturalnego
łyżeczka proszku do piecznia (ja używam sody)
cukier puder z cukrem waniliowym (do posypania)

Jabłko ścieramy na tarce o grubych oczkach, mieszamy z pozostałymi składnikami. Porcje ciasta kładziemy na rozgrzanym tłuszczu i smażymy z obu stron na złoty kolor. Przed podaniem posypujemy cukrem pudrem. Moi chłopcy lubią jak do tego dodam sałatkę owocową lub nieśmiertelną bitą śmietanę...Równie dobrze możemy polać placuszki musem malinowym czy ciepłą czekoladą...
Do tego szklanka prawdziwego kakao (nauczyłam Janka pić takie prawdziwe, nie ma to tamto;)
i pożywna kolacja gotowa!
Voila!

Może nie różnią się tak bardzo od zwykłych placuszków, ale na pewno mają więcej błonnika:)
Ciekawy pomysł to rodzynki w cieście, sama bym na to nie wpadła, żeby nie Janek! Gdzieś podpatrzył i poprosił, żebym dorzuciła...Rośnie mi mały eksperymentator:)
A jajka na bekonie czy kiełbaska smażona z cebulką będą innym razem hihihihihi
Pozdrawiam i ściskam serdecznie każdego z Was! Kochani, dzisiaj już środa, za dwa dni weekend - damy radę! 

poniedziałek, 15 października 2012

Moje stałe czytelniczki...

...to między innymi Zosia i Julka, nasze bratanice:) I gdy dorośli pukają się w czoło, siejąc w moim sercu wątpliwości co do dalszej mojej "blogowej" egzystencji to one dwie potrafią swoim młodzieńczym entuzjazmem dodać mi skrzydeł i przywrócić wiarę, że jednak warto...
I dlatego postanowiłam zrobić im na urodziny (które akurat przypadają kilka dni po sobie) noteso-zeszyty, do zapisywania tego wszystkiego, co dziewczynka w tym wieku potrzebuje zapisać - a wierzcie mi, jest tego wiele!
Wiecie jak u mnie z czasem, dlatego dekoracja nieco ascetyczna, ale początki zawsze są trudne:) Najdłużej mi się zeszło z imionami...
Tradycyjnie koronka, papier z "Papermania", naklejki, perełki i już z szarego zeszyciku powstaje takie małe cudeńko:)

Janek oczywiście asystował przy moich poczynaniach i pomagał dobierać kolory.
Do tego dodałam jeszcze drobiazgi biżuteryjne zakupione w  wgroszki.blogspot.com i mam nadzieję, że trafiłam w gusta młodych czytelniczek:)
  Dziewczynki, buziaki urodzinowe dla Was!!!!
A dla pozostałych, równie wiernych czytelników posyłam serdeczności za takie częste odwiedziny na moim blogu i wpisy w komentarzach:))))))
Dziękuję i fajnie, że jesteście, bo bez Was nie miałoby to sensu!
Dobrej nocki, bo znów mnie zastała "pasterka"....
Marta