niedziela, 2 czerwca 2013

Dzień Dziecka, (nie)zwykłe pierogi i Adaś do tablicy!

Witajcie kochani!!!
Wypoczęci, z nierozpakowanymi walizkami wróciliśmy do domu! Cudowne były te cztery dni (chociaż z pogodą różnie), ale udało się spędzić czas w gronie bliskich osób, spotkać przyjaciół, poszaleć z dzieciakami na Dzień Dziecka (samemu też poczuć się jak dziecko, bo nie ma jak u mamy:), powyżywac się kulinarnie.
Dzień Dziecka rozpoczął się od wspólnego poszukiwania prezentów:
Mój brat - znany w rodzinie z nietuzinkowych pomysłów i kreatywności - pochował dzieciakom prezenty w różnych miejscach ogrodu. Do "skarbów" prowadziły rymowane liściki-wskazówki:)
Nie wiem, kiedy on to zrobił???
Najstarsza z rodzeństwa, Zosia, czytała na głos wskazówki, potem krótka narada i kolejny prezent znaleziony! 
Potem był basen, pizza i wspólne budowanie z klocków Lego:)
Najmłodsze dziecię uwielbia spędzać czas przy tablicy!!!Cóż, mógł wyssać tę przypadłość z mlekiem matki.... Na szczęście prócz pisania czy rysowania wymyśla inne jej zastosowania.......np. układa piramidki z kredy:)
A ja postanowiłam zrobić zwykłe-niezwykłe pierogi. Zwykłe bo ruskie - wszystkim dobrze znane i uwielbiane przez moich chłopaków. Niezwykłe dlateg, że ciasto z maślanki i mąki (tylko!!!) a do farszu dodałam....mięty.


Uwielbiam świeże listki, mogłabym je dodawać do wszystkiego, najczęsciej kończy się na miętowym dodatku w czarnej herbacie, naleśnikach z serem lub pomidorówce...
A czemu nie dodać tego zacnego ziela do farszu pierogów ruskich???
Dzieciaki jak zwykle pomagały mi dzielnie, nie chcielibyście zobaczyć kuchni po tych naszych wyczynach, ale udało się!!!!
Dla zainteresowanych podaję poniżej przepis.
Ciasto:
pół litra maślanki i pół kg mąki (ja użyłam niecałe 4 szklanki plus do posypania)
Farsz:
pół kilograma ugotowanych ziemniaków
250 g białego sera
duża cebula
pół łyżki drobno posiekanej mięty (może być też suszona, tyle że mniej)
sól, świeżo zmielony pieprz

Ziemniaki i ser przeciskamy przez praskę, cebulę drobno siekamy, podsmażamy na złoto na rozgrzanym oleju. Do sera i ziemniaków dodajemy cebulę i miętę. Mieszamy dokładnie, dodajemy świeżo zmielony pieprz i sól  (farsz powinien być wyrazisty).
Z maślanki i mąki wyrabiamy gładkie i elastyczne ciasto. Trzeba uważać przy rozwałkowywaniu i podsypywać mąką, bo mnie się trochę przyklejało. Resztę już wszyscy dobrze znamy:) 
Chłopcom smakowało, nawet tym najmniejszym, wszyscy zajadaliśmy się, tradycjnie musiałam okrasić je skwareczkami i cebulką...
Pamiętam, że moja babcia też często dodawała mięty do różnych potraw. Chyba to po niej czuję miętę do mięty...
Aha, i na koniec obiecany panu Piotrowi namiar na farbę do malowania pieca kaflowego:
Ceny nie pamiętam (ale nie była jakaś powalająca), a kupiłam ją w zwykłym Praktikerze. Ładnie kryje i trzyma się (przynajmniej te kilka tygodni od pierwszej próby;) ale jak to będzie w praktyce - tego nie wiem. Ja, niestety, jestem zdeterminowana i musze pomalować piec ze względu na jego stan (zniszczenia, odrapane kafle, itd).
Oj, trochę przydługawy mi ten post wyszedł...Jak i ten weekend...
Ściskam cieplutko i trzymajcie się jakoś jutro!!!!!
Razem damy radę, co????
xoxoxo
M. 

4 komentarze:

  1. Zabawa widze była przednia!
    A takich pierożków nigdy nie jadałam!
    Muszą być niezwykłe:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Marto droga,ja za te pierozki oddam wszystko!!ale mi smaka zrobilas! :o)
    Dzien dziecka widac,ze byl udany!
    Pozdrawiam serdecznie i milego tygodnia zycze!
    Frida

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Frida, zapraszam:)naprawdę baaardzo szybko się je robi i fajnie smakują!Dzięki, że wpadłaś!

      Usuń
  3. Mmmmm ruskie pierogi.... moja mama zawsze nalepi tego tonę, jak zjeżdżam do domu. :D U mnie ostatnio były z kaszą gryczaną i twarogiem. :)

    OdpowiedzUsuń